I usually don't do such, but been YEARS since my last journal, and this one seems fun, so here we go!

ENGLISH:

So, after 2 trips, one to the Netherlands and other to the Germany, I am finally back at home, for a longer period of time.
Hopefully I will get back in shape with making Gmod screenshots, and because I am going to get new PC this month, it will be way more pleasant without my PC crashing.
That also means I will be able to play newer games, that would burn my current pc down to the ashes. Wooho!

So with thats said: home sweet home!

POLSKI:

Po 2 dłuższych wyjazdach, jednym do Holandii a drugim do Niemiec, w końcu jestem znowu w domu, i to na dużo dłuższy okres czasu.
Mam nadzieję, że szybko wrócę do formy z robieniem nowych prac w Gmodzie, po dwumiesięcznej przerwie, tym bardziej, że zamierzam sobie sprawić nowy komputer, a więc koniec z randomowymi resetami i wyłączaniem programów do pulpitu.
No i w końcu będę mogła pograć w nowe gry, które spaliły by mojego obecnego kompa.

Nie ma jak w domu!

ENGLISH:

Well, not quite Berlin, but still Germany.
Similarly as in my previous journal entry, tomorrow, 1st of January, I am leaving my country yet again, after a brief Xmas break at home, this time going to the Germany.
If things go right, I will be back around the end of February or beginning of March. During this time I might be even less active than what I have expected in Netherlands (which turned out to be one of my more productive seasons in case of Gmod-making), since this time my job requires a lot of place swapping and traveling up to 500km, so I won't have as much time/possibility/internet access to do so.
I will have free weekends though, so that is when, I hope, I might have spare time to play some games or goof around in Gmod.
But even so, I'm gonna log in every now and then, to browse deviantART or chat with people either here or on my Steam.
Needless to say, I hope for things to go all right in there, and wish me luck!
Cheers!

POLSKI:

No, może nie całkiem Berlin, ale też Niemcy.
Podobnie jak w moim poprzednim wpisie, jutro, czyli pierwszego Stycznia, po raz kolejny jadę za granicę, po krótkiej przerwie na Święta w domu, tym razem do Niemiec.
Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, na co liczę, to powinnam wrócić gdzieś w okolicach końca Lutego, początku Marca. W tym czasie mogę jednak być znacznie mniej aktywna, niż podczas pobytu w Holandii (gdzie jak na ironię byłam bardziej aktywna pod względem tworzenia w Gmodzie, niż się spodziewałam), ponieważ praca będzie wymagała ode mnie wielokrotnego dojazdu do różnych placówek, czasami położonych nawet do 500km dalej. Tak więc może się okazać, że po prostu nie będę miała czasu, możliwości, tudzież dostępu do internetu.
Weekendy będą raczej na pewno dniami wolnymi, więc mam nadzieję chociaż wtedy będę miała trochę własnego czasu, czy to na gry, czy na zabawę w Gmodzie.
Tak czy siak będę starała się wbić od czasu do czasu czy to na deviantARTa, czy na Steama.
Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po mojej myśli.
Życzcie mi powodzenia, i do zobaczenia!

ENGLISH:

It has been a long time since my last Journal entry back in 2012.
And my guess is that also not much of you still keeps an eye of my profile, but for those few lest who still do, here is some information.
A lot has happen since then, a lot has changed, but the biggest change is coming this week.
I am leaving my home and my country, and I am going to try with a new start. Will I succeed? No idea, but I hope for it.
I am moving to Netherlands with my brother, who is in there for 3 months already.
At the beginning I will live with him and some of his friends, as he promised he will help me with that, but later on I will probably have to look for a flat to rent on my own.
I'm going there for work, so the first days I might spend job-hunting.
I will have a laptop in there with internet access but it does not mean I will be online too often, at least not at the very beginning.
I am not gonna lie, that I am scared as hell, which is the biggest irony, since I have always wanted to leave. And now as it is finally happening, after years and years of broken promises and fails, I am like a scared cat, full of doubts.
But the die is cast

Wish me luck.

 

POLSKI:

Po czterech latach przerwy, i mojego ostatniego żurnala w 2012 w końcu jakieś uaktualnienie.
Dla tych kilku niedobitków, którzy ciągle jeszcze tu zaglądają, choćby i raz na ruski rok, małe uaktualnienie.
Dużo się zdarzyło od roku 2012, dużo zmieniło, a największa zmiana czeka mnie w tym tygodniu.
Wyprowadzam się z domu, i w ogóle z kraju, aby zacząć wszystko od nowa. Nie wiem czy mi się uda, czy nie, ale staram się być dobrej myśli.
Jadę go Holandii razem z moim bratem, który spędził już tam ostatnie 3 miesiące.
Na samym początku mam obiecane mieszkanie razem z nim i jego znajomymi, ale pewnie po jakiś czasie będę musiała poszukać czegoś "swojego" na wynajem.
Jako, że jadę tam do pracy, to moje pierwsze dni spędzę na całej papierologii, i o ile nie uda mi się wkręcić do pracy gdzie brat pracuje, na przeglądaniu ofert.
Biorę ze sobą laptop, i będę tam mieć dostęp do internetu, co jednak nie oznacza, że będę jakoś często, w każdym razie nie na samym początku.
Nie ukrywam, że jestem tym faktem wręcz przerażona, jak na ironię, gdyż chciałam wyjechać już od dawna. A teraz, kiedy w końcu się spełniło, po wszystkich porażkach, ja jestem wystraszona niczym mały kociak, i pełna obaw, czy w ogóle powinnam, i czy to się ma prawo udać.
Ale kości zostały rzucone.

Życzcie mi powodzenia.

ENGLISH:

It has been a long time since my last Journal entry back in 2012.
And my guess is that also not much of you still keeps an eye of my profile, but for those few lest who still do, here is some information.
A lot has happen since then, a lot has changed, but the biggest change is coming this week.
I am leaving my home and my country, and I am going to try with a new start. Will I succeed? No idea, but I hope for it.
I am moving to Netherlands with my brother, who is in there for 3 months already.
At the beginning I will live with him and some of his friends, as he promised he will help me with that, but later on I will probably have to look for a flat to rent on my own.
I'm going there for work, so the first days I might spend job-hunting.
I will have a laptop in there with internet access but it does not mean I will be online too often, at least not at the very beginning.
I am not gonna lie, that I am scared as hell, which is the biggest irony, since I have always wanted to leave. And now as it is finally happening, after years and years of broken promises and fails, I am like a scared cat, full of doubts.
But the die is cast

Wish me luck.

 

POLSKI:

Po czterech latach przerwy, i mojego ostatniego żurnala w 2012 w końcu jakieś uaktualnienie.
Dla tych kilku niedobitków, którzy ciągle jeszcze tu zaglądają, choćby i raz na ruski rok, małe uaktualnienie.
Dużo się zdarzyło od roku 2012, dużo zmieniło, a największa zmiana czeka mnie w tym tygodniu.
Wyprowadzam się z domu, i w ogóle z kraju, aby zacząć wszystko od nowa. Nie wiem czy mi się uda, czy nie, ale staram się być dobrej myśli.
Jadę go Holandii razem z moim bratem, który spędził już tam ostatnie 3 miesiące.
Na samym początku mam obiecane mieszkanie razem z nim i jego znajomymi, ale pewnie po jakiś czasie będę musiała poszukać czegoś "swojego" na wynajem.
Jako, że jadę tam do pracy, to moje pierwsze dni spędzę na całej papierologii, i o ile nie uda mi się wkręcić do pracy gdzie brat pracuje, na przeglądaniu ofert.
Biorę ze sobą laptop, i będę tam mieć dostęp do internetu, co jednak nie oznacza, że będę jakoś często, w każdym razie nie na samym początku.
Nie ukrywam, że jestem tym faktem wręcz przerażona, jak na ironię, gdyż chciałam wyjechać już od dawna. A teraz, kiedy w końcu się spełniło, po wszystkich porażkach, ja jestem wystraszona niczym mały kociak, i pełna obaw, czy w ogóle powinnam, i czy to się ma prawo udać.
Ale kości zostały rzucone.

Życzcie mi powodzenia.